sobota, 27 lipca 2013

6. Zabójca

Obiecałam, ze rozdział wstawię dzisiaj, więc jest. trochę krótki i nie zawiera wątku który chciałam tu umieścić, ale następna notka będzie o wieele dłuższa, gdyż wyjeżdżam i przez 2 tyg nie będzie notek. :C Dzisiaj jest bez bety, więc przepraszam za wszelkie błędy, a na pewno takie są i to pewnie dużo. xd Nie wiem co się z nią dzieje, ale i tak ją pozdrawiam. (Odezwij sie na GG) :D
I jeszcze jedno ogłoszenie. Ten rozdział był pisany razem z Emersonn, tak jak mówiłam wcześniej. Pomysły są jej, a ja je napisałam. Jeden z jej pomysłów będzie jeszcze w 7 rozdziale. Dziękuję Ci kochana! <3
No chyba tyle.
Pozdrawiam was. :*


-Miona Ja… To jest dla mnie bardzo trudne. Proszę nie pomyśl o mnie źle. Ja musiałem to zrobić. Znaczy… nie, nie tak.  Merlinie! Jak Ci to powiedzieć. – mówił jakby sam do siebie. – Może najpierw chodź, usiądziemy. – nie czekając na jej decyzję przeszedł szybko przez dziedziniec. Usiadł z brzegu na drewnianej ławce, obok niego usiadła dziewczyna. Złapał ją za rękę. – Gdyby nie Draco, nie musiałbym ci nic mówić. Moglibyśmy się dalej przyjaźnić, ale po tym co ci powiem, nie będziesz  chciała ze mną rozmawiać.  Hermiona ja… ja zrobiłem coś strasznego.
Gyrfonka trzymając jego dłoń czuła, że drży.  Chłopak jąkał się i zacinał. Wydać było że strasznie trudno mu o tym mówić. Podświadomie czuła, że musi się przygotować, na coś strasznego. Coś czego nigdy by się nie spodziewała.
-Hermiona, to ja zabiłem Freda Weasley’a. – Powiedział to z wielką powagą i smutkiem. Hermiona siedziała chwilą w bezruchu. Nie docierało do niej, że to co powiedział to prawda.
Nagle puściła szybko jego dłoń i zerwała się jak oparzona z ławki, trzęsąc się z gniewu.
-nie! niemożliwe! ty! jak mogłeś! zaufałam ci! broniłam cię przed całym Gryffindorem, że jesteś inny! jak bardzo się myliłam! jesteś nic nie wartym Śligonem, jak każdy z twojego domu! jak mogłeś zabić mojego przyjaciela! wiesz jak to jest stracić kogoś bliskiego? jeszcze dowiadując się, że zabił go twój kolega który na pozór jest miły i przyjacielski! a co się kryje wewnątrz? MORDERCA!! – Każde jej słowo które krzyczała było dla niego jak cios małym nożem, kilkadziesiąt nożyków wbijających się w serce, robiąc wielką ranę. Tak bardzo ją polubił, a teraz to wszystko stracił. Przez niego. Przez Malfoya. Ostatnie słowo wykrzyczała mu prosto w twarz z taką mocą, że kilka osób które było na dziedzińcu odwróciło głowy w ich stronę. Morderca, morderca, morderca…  jeden wyraz, to jedno słowo odbijało się echem w jego głowie i poszerzyło najbardziej jego ranę. Zamknął oczy. Nie chciał wiedzieć tej złości i łez, które obficie spływały po jej policzkach. Czekał na kolejną falę oskarżeń, jednak nic takiego nie nastąpiło. Usłyszał jedynie szept.
-Nic, nie zmieni tego kim jesteś Dominiku. A jesteś zabójcą. – wysyczała mu do ucha. I odeszła bardzo szybkim krokiem. Chciał ją gonić, ale wiedział że to nic nie da. Jednak ruszył biegiem za dziewczyną. Dogonił ją przed drzwiami zamku, właśnie kładła rękę na klamce.
-Miona poczekaj, daj mi wytłumaczyć.
-Nazywają mnie tak tylko przyjaciele. – Stała do niego tyłem a jej głos był przepełniony żalem i smutkiem. Nacisnęła klamkę i weszła do holu, zamykając z hukiem drzwi.  Weszła schodami na pierwsze piętro. Zajrzała do Wielkiej Sali. Nikogo w niej nie było. Usiadła pod ścianą. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać.  Po paru chwilach usłyszała trzask drzwi. Instynktownie wiedziała kto wszedł do zamku, jednak nie miała zamiaru ruszyć się z miejsca. Stukot jego butów niósł się echem po korytarzu. Wiedziała, że przyjdzie, że zacznie się tłumaczyć, ale ona nie miała zamiaru go słuchać. Poczuła, że znów łapie ją za rękę. Szybko wyrwała ją z uścisku, nie podnosząc głowy.
-Hermiona…
-Możesz sobie tłumaczyć. I tak nic tego nie naprawi. – odpowiedziała powoli unosząc głowę. Spojrzała w jego oczy. Były przepełnione żalem.  Wytarła łzy rękawem i wstała. Lekko się zachwiała, a Dominik już trzymał ją w pasie.
-Nie dotykaj mnie. – powiedziała pełnym oburzenia głosem. Posłusznie zabrał ręce.
-A jeśli ci powiem, że to był przypadek, że nie chciałem go… zabić.
-Idź stąd. I nie odzywaj się do mnie więcej.
-Herm… - ponownie złapał ją za dłoń. Jego dotyk sprawiał, że czuła obrzydzenie.
-Powiedziałam, że masz mnie nie dotykać. – jej spokój w głosie był jeszcze bardziej przerażający niż gdyby krzyczała. Wyminęła go i skierowała się w stronę schodów na wyższe piętra.
-Żegnaj Dominiku. Nigdy Ci tego nie zapomnę. – Odwróciła się w jego stronę, a łzy znów popłynęły po jej policzkach. Szybko wytarła je rękawem. – A i zostaw Ginny. Nie będzie się zadawać z zabójcą swojego brata. - Odwróciła się plecami do niego i zaczęła wspinać po schodach w stronę wieży Gryffindoru. Ostatnia łza popłynęła z jej oczu.  Nie wiedziała że w tym samym czasie po jego policzku też spłynęła jedna jedyna słona łza smutku, goryczy i żalu.
*
Draco wyszedł z biblioteki. Wbrew pozorom bywał tam dość często. Prawie tak często jak Granger. A właśnie, ciekawe co z nią. Podobno spotkała się z Delaney’em. No to go urządziłem – uśmiechnął się sam do siebie – Musiał jej powiedzieć. Biedna Granger, gdyby nie ja żyłaby niczego nie świadoma, że jej przyjaciel zabił kogoś tak jej bliskiego. Swoją drogą ciekawe jak zareagowała. Oh! Jak ja bym chciał to zobaczyć. Może jeszcze zdążę. Ze swoich sprawdzonych źródeł wiedział że wyszli na dziedziniec i siedzieli na ławce. Może jeszcze jej nie powiedział. Co zrobi jak się dowie? Uderzy go? Zacznie wrzeszczeć? Płakać? Przeklnie go zaklęciem? Jest wiele możliwości, a Granger jest nieobliczalna. Przyśpieszył kroku. Był już na trzecim piętrze kiedy zobaczył ją. Wchodziła po schodach szurając nogami.  Głowę miała lekko pochyloną, patrzyła w podłogę. Nie widziała ludzi obok, ani nie słyszała powitań. A może słyszy ale nie reaguje? Zrobiło mu się nagle jej żal.  Wyglądała strasznie. Oczy i policzki czerwone od płaczu. Makijaż lekko rozmazany od łez. Jednak kiedy podszedł bliżej i przyjrzał się jej, zobaczył że teraz nie płacze. Myślał że go zauważyła, jednak tak nie było. Zaczął iść obok niej. Zastanawiał się czy w ogólne wie, że on tu jest. Postanowił zaznaczyć swoją obecność. Chrząknął. Odczekał chwilę. Nic. Kaszlnął, tym razem głośniej. Zero odpowiedzi.
-Granger? – i tym razem nie doczekał  się reakcji z jej strony.
-Halo! Hogwart do Granger! – podniósł głos i zaczął machać ręką przed jej oczami.  Dopiero wtedy się ocknęła. Potrząsnęła głową. Spojrzała się w jego stronę.
-Malfoy? – wychrypiała.
-Draco. – poprawił
-Przepraszam. – wymamrotała nie patrząc na niego. Znowu opuściła głowę, wbijając wzrok w podłogę.
Zmartwił się trochę. Nie powinno mu być jej żal, ale mimo to trochę szkoda mu jej było. Zawsze taka tętniąca życiem a teraz zaledwie cień. Powolnym i niezdecydowanym ruchem położył jej dłoń na ramieniu.
-Granger, wszystko w porządku? – spytał łagodnym głosem, chodź wiedział, że to najgłupsze pytanie jakie mógł w tej chwili zadać.
-Jest po prostu świetnie. Właśnie się dowiedziałam, że mój kolega zabił mojego przyjaciela. Wprost skaczę z radości. Może zafundujesz mi więcej takich atrakcji? Bo naprawdę świetnie się bawię. – spojrzała prosto w jego oczy patrząc z wyrzutem. – Dlaczego tak Ci zależało bym się dowiedziała?
-Bo tak. Powinnaś znać prawdę. Nawet najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo Granger.
-Ale… - zaczęła, ale nie wiedziała jak skończyć. W tej chwili zaczęła żałować, że nie dała Dominikowi dojść do słowa i nie posłuchała wyjaśnień.
-Tak?
-Dlaczego on to zrobił? Dlaczego akurat jego?
-Nie powiedział Ci? – spytał z niedowierzaniem. Odpowiedziała mu cisza. – No tak. Pewnie nie dałaś mu dojść do słowa.
-Pozwól, że Ci wyjaśnię, tylko może nie tutaj. – nachylił się w jej stronę - Rozejrzyj się. Każdy  się na nas patrzy. A ta – popatrzył w stronę blond włosej Puchonki – od początku naszej rozmowy próbuje dyskretnie zbliżyć się i podsłuchać. Jednak jest tak nieudolna, że…
-Skończyłeś? -  przerwała mu, ponieważ jego twarz była niebezpiecznie blisko jej ucha.
-Nie
-I nie skończysz.
-A chcesz się dowiedzieć przyczyny?
-Głupio się pytasz.
-Jutro jest pierwszy w tym roku wypad do hogsmeade. Pójdziesz ze mną. Zgarnę Cię od razu po śniadaniu, zanim te barany się zlecą.
-Mam iść z Tobą do Wioski?
-Jasne. A czemu nie?
-A czemu tak?
-Bo chcesz znać prawdę.
-Pfff…. Dobrze, pójdę z Tobą.
-To o 10. – uśmiechnął się i odszedł w swoją stronę.
Hermionie trochę się poprawił humor. Uśmiechnęła się nawet lekko do siebie. Idę do wioski z Malfoy’em. Merlinie. Ruszyła szybkim krokiem w stronę łazienki. Nie widziała swojego odbicia, ale podejrzewała, że wygląda strasznie. I miała rację. Gdy spojrzała w lustro, przeraziła się. Lekko rozczochrane włosy i rozmazany tusz do rzęs. Szybko za pomocą różdżki rozczesała i ułożyła włosy, a makijaż zmyła wodą i mydłem. Wytarła twarz chusteczką i dziarskim krokiem ruszyła w stronę wieży Gryffindoru. Nie wiedziała czemu ale perspektywa wycieczki do Hogsmeade z Malfoy’em sprawiła, że na jej twarz wystąpił uśmiech.
Weszła szybko do salonu, nie patrząc na kolegów tylko od razu skierowała się do swojej sypialni.  Na łóżku siedziała Ginny, patrząc wyczekującym wzrokiem na przyjaciółkę.
-Herm? Dowiedziałaś się czegoś?
Powiedzieć jej? Czy nie? Nie mogę, zranię ją. Ale z drugiej strony powinna wiedzieć . Podjęła błyskawiczną decyzję.
-Okazało się, że to nie Dominik na mnie czekał na mnie, a Malfoy. Chciał żebym poszła z nim jutro do Hogsmeade.
-Zgodziłaś się prawda? Powiedz, że tak.
-No tak. Po śniadaniu mamy iść. O 10.
-Dobrze, będę miała czas. – mruknęła do siebie.
-Na co czas? – spytała podejrzliwie Hermiona
-No muszę Cię ubrać i wyszykować. Nie pójdziesz na randkę  w jeansach.
-To NIE jest randka Ginny.
-I tak Cię ubiorę. Zobaczysz jeszcze. – uśmiechnęła się szeroko – Ja teraz muszę wyjść, ale wrócę przed ciszą nocną. Do zobaczenia. – i już jej nie było. Hermiona spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę 19. Jako, że była zmęczona dzisiejszym dniem poszła do łazienki i wzięła długą odprężającą kąpiel w gorącej wodzie która nie stygła z olejkiem lawendowym. Szybko przebrała się w satynową długą koszulę nocną i położyła się do łóżka. Ciekawe jak będzie wyglądał mój jutrzejszy dzień? Z tą myślą zasnęła. A odpowiedź na to pytanie mogła uzyskać już rano.
*
-Hermiona! Hermiona wstawaj! Mamy dwie godziny! To bardzo mało czasu! Szybko! Rusz ten swój piękny tyłek z łóżka i jazda do łazienki! Hermiona! Czas! Czas! Nie chcesz żeby Malfoy na Ciebie czekał? Chcesz pójść głodna? – taką pobudkę załatwiła jej o ósmej rano Ginny. Powoli otworzyła jedno oko, potem drugie.  Zamrugała kilkakrotnie próbując przyzwyczaić się do światła. Podniosła się do pozycji siedzącej. Zobaczyła przyjaciółkę która chyba od dawna jest na nogach.
-No nie patrz się tak, tylko idź do łazienki i się umyj. Pod żadnym pozorem się nie maluj i nie ubieraj. Będziesz przez chwilę chodziła w ręczniku. Do roboty!
Hermiona posłusznie wstała z łóżka i poszła zażyć odświeżający szybki prysznic. Po 10 minutach weszła do sypialni owinięta puchowym zielonym ręcznikiem.
-No dłużej to się nie dało. – skomentowała ruda i rzuciła jej bieliznę. Cicho jęknęła kiedy zobaczyła, że jest czarna i na dodatek koronkowa.
-Nie jęcz mi tu tylko współpracuj! Rób to co mówię, a być może zdążysz zjeść śniadanie.
Szybko weszła do łazienki i zrzuciła z siebie ręcznik. Ekspresowym ruchem założyła stanik i majtki. Już miała wychodzić kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Stała w nich Ginny z ubraniami w ręku.
-Zakładaj to. – położyła ciuchy na szafce i wyszła. Hermiona wzięła je do ręki. Były to czarne leginsy które idealnie eksponowały jej długie i chude nogi. Niebieska lekko prześwitująca koszula i skurzana kurtka. Szybko je założyła obawiając się co jeszcze może wymyślić jej przyjaciółka. Weszła do sypialni. Ginny czekała już przy biurku z kosmetykami.
-Tylko proszę, coś lekkiego.
-Jasne.
Nałożyła jej trochę pudru na twarz. Podkreśliła dolną powiekę kredką i pomalowała rzęsy tuszem. Na usta nałożyła bezbarwny błyszczyk. Włosy wyprostowała jednym zaklęciem. W takim stanie sięgały jej do pasa.
-Jest bardzo dobrze. Jeszcze tylko jedna rzecz. Buty! – Podbiegła do szafy i wyciągnęła czarne zakrywane ośmiocentymetrowe koturny.
Hermiona jęknęła najgłośniej  jak się da.
-Ja się w nich zabiję.
-Spokojnie, wiem że nie chodzisz w takich butach, ale je ulepszyłam magicznie. Nie przewrócisz się w nich.
-Dziękuję Ginny. – dziewczyny przytuliły się mocno.
-Jest 9:30. – chodźmy na śniadanie. Zdążysz coś zjeść zanim fretka Cię zgarnie.
Weszły do Wielkiej Sali i usiadły przy stole Gryfonów. Obydwie zjadły po kilka tostów z dżemem. Hermiona właśnie jadła ostatniego kiedy usłyszała głos.
-Chyba już się najadłaś?
Odwróciła głowę. Przed nią stał młody grecki bóg. Miał na sobie niebieską koszulę a w ręku trzymał marynarkę. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Jeszcze nie.
-To bierz tego Tosta. Idziemy zanim ta cała hołota się zleci.
-Eemm… okej. – wzięła śniadanie w rękę i wstała od stoły. Pochwyciła zazdrosne spojrzenia dziewczyn z jej domu. Uśmiechnęła się szeroko do przyjaciółki i odeszła od stołu idąc obok Ślizgona, odprowadzana przez setki damskich i męskich spojrzeń.

15 komentarzy:

  1. Tak strasznie strasznie przepraszam! Nie wiem co się stało. Patrzyłam cały czas na gg i pocztę i się nic nie wyświetla. Wiadomości tylko z Facebooka i bloggera.
    AA, i rozdział oczywiście genialny! Błędy błędami, ale treść się liczy ^^
    Pozdrawiam, em. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłaś mnie! Nie spodziewałam się czegoś takiego po Dominiku. Jestem bardzo ciekawa jaki był powód tego, że zabił on Freda oraz jak będzie wyglądał wspólny wypad Hermiony i Draco do wioski.
    Pozdrawiam:)
    Lady Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten ich wypad do wioski jest taki cudowny <3 ale poplakalam sie przy wiadomosci, ze do Dominik zabil Freda

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo bardzo przyjemny rozdział. Jestem ciekawa jakie argumenty ma Draco. Czemu tak naprawdę Dominik zabił Freda. I jak potocze się ta cała ''randka'' do następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dominik zabił Freda 'o' ciekawe dlaczego.... Pisz szybko dalej, nie możesz nas zostawić w takiej niepewności!! Herm i Malfoy razem w Hogsmeade- będzie się działo :D
    Pozdrawiam i zapraszam na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/- dopiero zaczynam

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle ciekawy i pełen emocji :)
    Teraz czekam na więcej.
    Buziaki!
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem zdziwiona wyznaniem Dominika. Myślałam że chce jej wyznać że jest gejem a tu takie rzeczy... :)
    Cieszę się że poszli razem do Hogsmeade i mam nadzieję że będzie ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajno, fajno... :D
    Ale... JAK DOMINIK MÓGŁ ZABIĆ FREDZIA ?! :( Szok i to WIELKI... A ja tak uwielbiam Freda... Eh... a myślałam, że Dominik nie będzie aż taki zły, nawet go dosyć zaakceptowałam... No... zobaczymy...
    No i fajnie, że nasza parka idzie razem do wioski :) Pogadają to i może nawet się zbliżą bardziej do siebie :)

    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
    Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę weny i to dużo ;)

    Pozdrawiam !

    ~Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak supeeer! <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, boski, niesamowity.
    Uwielbiam.
    http://trois-impressions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Super :) Czekam na kolejny.
    D.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero trafiłam na twój blog i nie żałuję. ;D
    Bardzo ciekawe, Ginny jaka rozemocjonowana, heh,
    Czemu go zabił? :O Będę śledzić i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Bardzo lubię takie zagadkowe wątki, jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Pewnie już to kiedyś tu pisałam, ale mimo, że nie przepadam za Dramione, Twoje mnie przekonuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudo :) Strasznie mi się podoba. Dramione 4 ever!

    OdpowiedzUsuń