poniedziałek, 22 lipca 2013

5. Zmiany i nowości.

Na wstępnie chciałabym podziękować Emersonnowi ze ekspresowe zbetowanie notki :D <3
Dziękuje też Venetii ze polecenie bloga, dzięki temu zrobiło się więcej czytelników. No i dziękuję wam za komentarze, które motywują do pisania.
Życzę miłego czytania! <3
___________


-Granger, ja naprawdę chciałem przeprosić – powiedział trochę zmieszany Draco. Stał i patrzył na nią, oczekując odpowiedzi. Hermiona zadarła głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy.  Nie wyrażały żadnej pogardy, jedynie skruchę. Natomiast jej oczy były wielkie jak galeony.
-Em… Yyy…  - zdołała wydusić.  Posunęła się trochę w lewo, by zrobić mu miejsce. Chwilę się zastanowił, ale usiadł koło niej. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić:
 -Naprawdę jest mi głupio. Zachowywałem się jak durne, rozpieszczone dziecko. Którym prawdę mówiąc wciąż jestem. No może już nie dzieckiem, ale… - urwał. Kolejny głęboki oddech  – Nie wiem, jak się czułaś, kiedy ci dokuczałem, ale sądzę że niezbyt fajnie. Ja nigdy tak nie miałem. Wiem, że to nie twoja wina, że jesteś szla…  - przerwał, bo uświadomił sobie że właśnie chciał ją znów obrazić. Tak Draco, przepraszaj ją, jednocześnie obrażając. Jestem idiotą. Szybko się poprawił - dzieckiem mugoli, ale tak mnie wychowano, takie zasady wpoił we mnie ojciec. Zawsze mi powtarzał, żeby tępić osoby takie jak ty, ale ja… ja już tak nie uważam. Jesteś takim samym czarodziejem jak ja – jeszcze jeden głęboki wdech – Po wojnie, kiedy mój ojciec umarł, zacząłem spędzać matką więcej czasu i zmieniła mnie trochę. Jednak jakaś stara część mnie wciąż daje o sobie znać. Zmieniłem się i Przepraszam Granger – skończył wypowiedź. Widać Było, że kosztowało go to bardzo dużo.  Hermiona nie była w stanie nic powiedzieć.  Chłopak czekał. No to palnąłem mowę, że aż Granger zamurowało. No fajnie.
- Draco, ja…. Ja nie wiem co mam powiedzieć. Ja… Ty… Znaczy… - zacinała się.  - No i ten… Ja też przepraszam. Ostatnio Ci się odgryzałam… - chwila ciszy – Co teraz? - spytała cicho i niepewnie.
-Mów do mnie Draco.
 -Co?
-Mam układ. Ja nie nazwę Cię nigdy szlamą, a ty zaczniesz do mnie mówić po imieniu.
 -Hm… okej. Ale ciężko mi się będzie odzwyczaić.
-Mi bardziej. – uśmiechnął się w ten swój wredny, ale i zarazem piękny sposób.  Nastała dość długa  cisza. Obydwoje musieli pozbierać myśli. Pierwsza odezwała się Hermiona.
-Jak to teraz będzie wyglądać? Nagle od tak zaczniemy normalnie rozmawiać? Bez wyzywania? Jak kumple? Nie wyobrażam sobie tego.
-Oj, Granger, Granger.  To że nie nazwę Cię szlamą, to nie znaczy że będę do Ciebie milutki. Nie, nie, nie. Kotku, tak dobrze nie będzie – uśmiechnął się kpiąco.
 -No fakt, czego ja się spodziewałam.
-Ale, rozmawiać możemy. Nie pozabijamy się. Myślę że wpłynie to dość korzystnie dla nas obojga.
-To ty myślisz? – nie mogła się powstrzymać i powiedziała to. Jednak z uśmiechem na twarzy.
-Tak, Granger. Przypominam Ci, że mam tylko trochę gorsze oceny od Ciebie.
-To dlatego, że mamisz nauczycieli tym swoim zniewalającym uśmiechem i pięknym, głębokim spojrzeniem  – kiedy to mówiła zrobiła charakterystyczny ruch palcami, że to co mówi to nieprawda.
 -Ech, wiem, że jestem piękny, ale nie musisz mi o tym wspominać na każdym kroku. Słyszałem to o d wielu dziewczyn. - Uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy, a pojawił się grymas gniewu.
-Posłuchaj, ty zapatrzony w siebie Ślizgonie. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które pójdą z tobą do łóżka za piękny uśmiech. Daruj sobie takie gadki.
-Wyluzuj Granger.  Ty to wszystko tak zaraz na poważnie.  To był żart.
 -Aha! Czyli żartujesz sobie z byłych dziewczyn lub z tych, z którymi się przespałeś?
-Bo naprawdę było ich tak dużo…
-Założę się, że jedna na tydzień. No może na dwa tygodnie. Przyznaj się zmieniałeś je częściej niż rękawiczki. Po co?
-O nie! Teraz to przesadziłaś! Faktycznie umawiałem się z wieloma Dziewczynami, bo myślałem, że znajdę tą jedyną.  A już z kim sypiałem, to moja sprawa.
-Ja się ciebie w ogóle nie pytam z kim. Nie interesuje mnie twoje życie intymne. Ale nie szkoda Ci tych dziewczyn? Robisz im nadzieję, a potem najzwyczajniej w świecie wyganiasz je jak muchę z pokoju.
-Ty, już tu nie bądź taką obrończynią. One same tego chciały, zresztą, cholera! Nie będę Ci się spowiadał!
-Nawet o to nie proszę!
 -I dobrze, bo bym ci nie powiedział. Hermiona chwilę się nie odzywała, jednak ta cisza zaczynała być coraz bardziej krepująca.
 -I nadal uważasz, że możemy spokojnie rozmawiać? – spytała z pretensją
-Oczywiście. Przecież co teraz robimy? Rozmawiamy.
 -Raczej chciałeś powiedzieć, że kłócimy się i wrzeszczymy.
- Nie, Granger my tylko się sprzeczamy. To normalne – widząc jej minę dodał – Nie udawaj, że ze świętym Potterem albo tym rudym idiotą nigdy się nie kłóciliście. A o sprzeczaniu już nie mówię.
-Możliwe. I nie nazywaj Rona idiotą.
 -No widzisz. Wszystko zmierza we właściwym kierunku.
-To jest dla ciebie właściwy kierunek?
-A co ty myślałaś? Pogodzimy się i co? Rzucimy się sobie w ramiona?
-Nigdy mi to przez myśl nie przeszło.
 -I dobrze.
-Skończmy już tą rozmowę, bo to do niczego nie prowadzi – oznajmiła wstając – Zaraz będzie obiad. Muszę pogadać z Ginny.
 -No to idziemy.
 -Co? Nie pokażę się  twoim towarzystwie z zamku.
-Jestem aż tak odrażający? – zaśmiał się. Powoli przejechała wzrokiem po jego ciele zaczynając od stóp kończąc na twarzy. Miała sprawiać wrażenie jakby go oceniała.
-Ujdzie w tłumie – uśmiechnęła się. – chodzi o to, że ludzie będą gadać.
-Ooo! Czyżby Granger przejmowała się plotkami i bała tego, co pomyślą o niej inni?
-Nie od dziś Malfoy.
 -Nie, nie, nie. Draco. Od dzisiaj jestem dla Ciebie Draco.
 -Dobrze, ale chodźmy już na ten obiad – chłopak też wstał i ruszyli razem w kierunku zamku.
-Czyli jednak się ze mną pokażesz? – spytał idąc.
 -Oczywiście, że nie. Ja wejdę pierwsza a ty później, po mnie.
 -I myślisz się na to zgodzę?
 -Mam nadzieję.
-Nadzieja matką głupich. Wejdziemy razem do Sali czy tego chcesz czy nie.  
Hermiona nie odezwała się więcej, aż do wejścia do zamku.
-Draco… -  jej głos niósł się echem po korytarzu.
- O widzisz jak to ładnie brzmi – przerwał jej, uśmiechając się w zalotny sposób.
-Draco… – powtórzyła, ale znów nie było dane jej skończyć
-Aż tak bardzo lubisz moje imię, że je powtarzasz co chwila? – uśmiechał się coraz szerzej.
-Draco…
 -I jeszcze raz!? No nie wierzę! – kpił sobie z niej, śmiejąc się w najlepsze. Hermiona też chciało się śmiać, ale zachowała kamienną twarz. Przynajmniej się starała, a nie było to łatwe.
 -Malfoy!...
-Co ja mówiłem? Nie po nazwisku…
-Draco jak spotkamy jakiś moich znajomych to zachowujmy się tak, jak kiedyś – szybko wyrzuciła to z siebie, nim chłopak zdążył jej przerwać, a słowa wymawiała z prędkością karabinu maszynowego. Nastała cisza. Patrzyli sobie nawzajem w oczy. Hermiona nagle poczuła potrzebę wybuchnięcia śmiechem, której nie umiała powstrzymać. Korytarz wypełnił się jej melodyjny śmiech. Chwilę później dołączył męski, ale też bardzo dźwięczny śmiech. Stali przy schodach prowadzących do Wielkiej Sali śmiejąc się jak przyjaciele. Niestety, oczywiście ktoś musiał ich zobaczyć.
-Hermiona? – odezwał się damski głos. Dziewczyna natychmiast poznała do kogo należy i przestała się śmiać. Z dobrego humoru nic nie pozostało, a twarz wyrażała przerażenie. Sama nie wiem czego się boję, może tego że przyłapała mnie na… na czym? Na śmianiu się z Malfoy’em. To chyba nic strasznego, ale… Powoli odwróciła się w stronę wyższych schodów. Z jej przyjaciółką stał ktoś, kogo najmniej się spodziewała.
 -Ginny? Dominik? – spytała z niedowierzaniem.
-Yyy… Hermiono, ja….
-Idź na obiad, ja zaraz przyjdę. – odpowiedziała zdezorientowana Hermiona.  Ruda rzuciła krótkie „cześć” do towarzysza i posłusznie udała się do Wielkiej Sali. Dominik zszedł ze schodów i stanął obok Malfoy’a.
-Witaj Hermiono. – uśmiechnął się  - Draco  – jego głos wyrażał szacunek.
-Delaney. – odpowiedział niedbale chłopak mierząc go wzrokiem.
-Witaj Nik.
 -No tak zapomniałem. Wy się znacie. Czyli zapewne wiesz?
-O czym? – spytała podejrzliwie.
-Nie powiedziałeś jej? – tym razem zwrócił się do chłopaka, który stał z zakłopotaną miną.
-Nie było takiej potrzeby.
-Nie no oczywiście, bo po co jej mówić. No brawo Delaney.
-Draco, ja…
-Idziemy – przerwał Malfoy patrząc srogim wzrokiem na chłopaka. Już się odwracał żeby odejść, kiedy poczuł uścisk na ramieniu. Odwrócił się do dziewczyny – O co chodzi Granger?
-To ty mi powiedz o co chodzi!
Draco nachylił się i szepnął jej do ucha:
 -Spotkaj się z nim, wtedy się wszystkiego dowiesz. Nie będzie miał prawa odmówić  – i odszedł. Hermiona szybko weszła do Wielkiej Sali. Musiała jak najszybciej się rozmówić z Ginny. Odszukała jej rudych włosów przy stole Gryfonów. Siedziała między Harry’m i Ronem, który był czerwony ze złości. Gdy podeszła bliżej zauważyła, że jej przyjaciółka też jest lekko zdenerwowana. Bezceremonialnie odsunęła Potter’a i usiadła koło niej.
-Gin, o co chodzi? – spytała szatynka prosto z mostu.
-Mój kochany braciszek robi mi wykład, że koleguję się z nie tymi Osobami, z którymi powinnam.
-Chodzi mu o…
-Tak.  Herm błagam zrób coś, bo ja z nim oszaleję.
-Ron - zwróciła się łagodnie do przyjaciela. – Ginny jest już prawie dorosła, nie rozkazuj jej. Fakt, że jest twoją siostrą nie znaczy, że masz prawo wybierać jej znajomych. Mi to nie przeszkadza, bo znam Dominika i… wiem jaki jest.  – Ale czy naprawdę wiem? O co chodziło Malfoy’owi? Czego mi nie powiedział?
-Ale Miona, to, że ty się z nim kolegujesz, nie znaczy, że ona też może.
-Ja na niego wpadłam przypadkiem! – Ruda była bliska wybuchu. Hermiona widząc to szybko zerwała się z miejsca i pociągnęła za sobą przyjaciółkę. Mimo, że była głodna wolała najpierw porozmawiać z Weasley. Potem może poprosić skrzata o posiłek do pokoju. Szły razem w ciszy, aż do portretu grubej Damy.
-Szlachetny Gryfon – wypowiedziała hasło i wepchnęła dziewczynę do pokoju wspólnego. Usiadły przy kominku. Miona czekała aż dziewczyna zacznie mówić. Po dość długiej chwili, wreszcie się odezwała.
-Bo to zaczęło się od tego że wyszłam z naszego dormitorium, żeby iść na obiad. Kiedy byłam piętro niżej to wyszłam zza rogu i się zderzyliśmy. Gdyby nie on to bym upadła, ale mnie złapał. Zaczął przepraszać, że to niechcący i potem się mnie spytał, czy to ja jestem przyjaciółką Hermiony. To ja no, że tak. Zapytał się mnie czy wiem, gdzie jesteś, bo ma jakąś sprawę do ciebie. Odpowiedziałam, że nie, ale możemy iść do Wielkiej Sali, bo pewnie jesteś już na obiedzie. Kiedy byliśmy już prawie na dole usłyszałam twój śmiech i jakiś jeszcze. Przyspieszyliśmy kroku, żeby Cię złapać. Byliśmy już na górze schodów kiedy zobaczyłam tą blond fretkę śmiejącą się z tobą. Myślałam, że zaraz tam padnę. Ty się śmiejesz z Malfoy’em? Dominik zdziwił się, a mnie zamurowało. Możesz mi wyjaśnić co z nim robiłaś? – skończyła opowiadać i czekała, aż Hermiona zacznie mówić.
 -Zaczęło się od tego jak… - Ruda słuchała uważnie co jej przyjaciółka ma do powiedzenia. Kiedy skończyła, Wiewiórka milczała. -Ginny, powiedz coś.
-Cóż, wydaje mi się to zbyt dziwne, ale… - zawiesiła głos – on musi mieś w tym jakiś cel.
 -Gin, ty zawsze doszukujesz się spisku. Myślisz, że jak ktoś się nagle zmienił to coś knuje.
 -Herm! To jest Malfoy!  M-A-L-F-O-Y! – przeliterowała
-Tak, ja wiem, wiem. Tylko nie wiem jak to teraz ma wyglądać. Mamy sobie normalnie z nim gadać?
-A co on powiedział jak się o to spytałaś?
-„To nie znaczy, że będę dla ciebie milutki kotku”
-Hmm…
 -Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
-A ja myślę, że… - nie dane było jej dokończyć, bo do pokoju wpadła grupka pierwszoroczniaków hałasując i krzycząc. Dziewczyny siedziały chwilę w nadziei że się uspokoją, ale nic na to nie wskazywało.
-Zamknąć się! – krzyknęła Hermiona. Dzieci uciszyły się i spojrzały na nią. Jednak jeden chłopczyk wystąpił z grupki. Miał kruczoczarne włosy i błękitne oczy. Sięgał Hermionie do klatki piersiowej.
-A kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać? - Zaniemówiła, jednak szybko się otrząsnęła.
 -A kim ty jesteś, żeby pyskować prefekt naczelnej?
-Jestem Bryan. I jestem Ślizgonem – odparł pewnie.
 -Jesteś ze Slytherinu?! Co tu robisz?
 -Przyprowadzili mnie tu moi koledzy Gryfoni.
-Wynocha stąd, nie powinno Cię tu być – poinformowała go Gryfonka.
-Nie. Oni mnie zaprosili i wyjdę kiedy mnie wyproszą.
-Jeśli zaraz go stąd nie wyprosicie to odejmę punkty obu domom.-  Zwróciła się teraz do reszty dzieci.
 -Ale my chcieliśmy pokazać mu nasz salon, sypialnie – zaczęli się tłumaczyć.
-Wynocha powiedziałam!
-Nie – powiedział stanowczo Bryan. Hermiona nie wytrzymała.
 -Minus 20 punktów dla Slytherinu za nieposłuszeństwo i pyskowanie prefekt naczelnej i minus 10 punktów dla Gryffindoru! Wyjdziesz stąd czy mam odjąć więcej punktów?!
-Bryan chodź – powiedział któryś z chłopców i ruszył w stronę drzwi.
-Przepraszamy – rzekli chórem Gryfoni  i wyszli. Jednak Ślizgon został jeszcze chwilę przed drzwiami
-Jeszcze się zobaczymy szlamo.
 -MINUS 20 PUNKTÓW DLA SLYTHERINU ZA OBRAŻANIE PREFEKT NACZELNEJ! – wydarła się na całe gardło. W tym momencie do pokoju wspólnego weszli Ron i Harry.
-O co chodzi?
-Ten mały szczyl jest pierwszorocznym Ślizgonem, a zaczął mnie wyzywać od szlam!
 -Co tu robił Ślizgon? – dopytywał się Potter
-Nasi koledzy Gryfoni go tu przyprowadzili, żeby pokazać jak mieszkamy! Też z pierwszego roku!
-I odjęłaś Slytherinowi 20 punktów?
 -40 – gniew opadł i na twarzy pojawił się mały uśmiech - pierwsze 20 za nieposłuszeństwo, a drugie 20 za wyzywanie. I jeszcze nam 10. Za to, że przyprowadzili go tutaj.
-To będziesz miała wykład od dyrektorki, za odjęcie tylu punktów.
-Mało mnie to obchodzi.
-Hermiono – Ron odezwał się po raz pierwszy – spotkaliśmy tego Dominika – jego imię prawie wysyczał – prosił, żebyśmy Ci Przekazali, że chce się spotkać. Za 10 minut koło Wielkiej Sali.
 -Dzięki chłopaki. Ginny ja lecę, wiesz o co chodzi.
 -Jasne idź. Jak wrócisz to mi wszystko opowiesz – wstała i przytuliła się do przyjaciółki.  Miona szepnęła jej do ucha: -Uważaj na Rona. To twoje życie, on nie będzie nim rządził – uśmiechnęła się pokrzepiająco i podeszła do rudego.
-Ron, nie rób jej wykładów . Ja z nią porozmawiałam. To był przypadek, że się spotkali. Tylko zeszli razem na dół, bo szukała mnie a on Malfoy’a. Okej?
 -Dobrze.
-To ja idę. Do zobaczenia! – i już jej nie było. Szybko zeszła na parter. Koło drzwi zobaczyła Ślizgona. Uśmiechnęła się.
 -Cześć – pocałował dłoń dziewczyny. Jak zwykle lekko zarumieniła się kiedy to robił.
-Hej.
-Przejdziemy się?
-Jasne – wyszli na zalany słońcem dziedziniec. Nastąpiła krępująca cisza.
 -Hermiona.
-Dominik – po pewnym czasie odezwali się oboje jednocześnie. Gryfonka kontynuowała. – Ja… chciałabym wiedzieć o co chodziło Draconowi. Czego mi nie powiedziałeś? – spytała się z żalem w głosie.
 -Miona ja… 
____________
No i jak się podobało? Ja jestem w sumie zadowolona. Następna notka nie wiem kiedy bo piszemy ją razem z Emersonnem, więc nie wiem kiedy powstanie i nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję że coś fajnego :) Podejrzewam że około piątku lub soboty.
Pytajcie na asku, lajkujcie na fb stronkę i piszcie na GG. Wszystko macie podane na górze po prawo :D
Pozdrawiam, Vitalia.

12 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Czytałam to przy betowaniu, czytam teraz i jeszcze bardziej mi się podoba :*
    Wiesz, pisanie mną nie wniesie nic dobrego, bo moje pomysły są kosmiczne ;) niemniej jednak można zawsze spróbować- już się boję co mi do głowy wpadnie :P
    no i musisz mi napisać co chciał Nik powiedzieć, koniecznie :P
    pozdrawiam, em :)
    potterowskie-co-nieco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podobał, tylko mam jedno ale...
    dlaczego zakończyłaś w takim momencie. Tak liczyłam na to, że dowiem się co takiego chce Dominik od Hermiony. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału:)
    Pozdrawiam:)
    Lady Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia jak można kończyć w takim momencie! :D
    A rozdział super, teraz się wiercę z nerwów bo nie wiem co tam Nik ma do ukrycia ... xd
    cholerni ślizgoni!
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie kończyć??? Nie wytrzymam do następnego :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział. Tylko przerwany w złym momencie, czemu prawie wszystkie blogerki tak robią? Denerwujące, chociaż ja też piszę to albo tego nie odczuwam, albo tego nie robię. :D Mionko, a gdzie twoja tolerancja, ja się pytam! Ślizgoni są fajni, nie rozumiem twojego toku myślenia, Przez Ciebie muszę odrabiać 20 punktów! :P Taka cena czytania tego Dramione, ale świetne jest więc już siedzę cicho. Czekam na kolejną notkę i życzę weny!
    Pozdrawiam,
    nutelka

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Trafiłam do Ciebie dzisiaj, przeczytałam wszystkie poprzednie notki jednym tchem i już nie mogłam doczekać się następnej, a tu nagle...pojawiła się;D odświeżam, patrzę i jest! Bardzo podoba mi się Twój blog, czekam na kolejny rozdział;]

    Meg ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie się robi, ciekawie ;)
    No, ale przerwać musiałaś :D
    Pozdrawiam,
    ichhassedich
    http://dramione-invisible-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Miona ja...
    Miona ja...
    Miona ja...
    ...
    Ah... Zadziorna Księżniczka wyciąga pazurki za trzy... dwa... jeden...

    DLACZEGO TO ROBISZ DZIEWCZYNO ! -.- :D Jak mogłaś w TAKIM momencie... :(
    Eh... i teraz będę musiała czekać, co tez takiego jej chciał powiedzieć Dominik... Okrutna ty, dlaczego nas tak katujesz ? :D xD Nie fair ! :D

    No ale jeśli chodzi o rozdział to wyszedł ci naprawdę fajnie :) Przemówa Dracona zwaliła mnie z nóg, ale w dalszym ciągu było pewne, że od razu nie będą się przyjaźnić :P

    "-Oj, Granger, Granger. To że nie nazwę Cię szlamą, to nie znaczy że będę do Ciebie milutki. Nie, nie, nie. Kotku, tak dobrze nie będzie – uśmiechnął się kpiąco."

    Diabelski ten nasz Smoczek, iście z piekła rodem :D

    I się śmiali razem! Nie z siebie, tylko razem hah :D No i widziała to Ginny razem z Dominikiem... uuu... będzie się działo, kiedy Harry, albo co gorsza Ron się dowiedzą :D

    Czekam na kolejny rozdział :)

    Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu !

    Pozdrawiam !

    ~ Pure - Blood Princess
    P.S. - Dziękuję, że dodałaś mojego bloga do czytanych i polecanych :) :-*



    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam rozdział zaraz jak się pojawił i doprawdy nie mam pojęcia czemu go nie skomentowałam?? Musisz mi wybaczyć to mega niepoprawne przeoczenie - na przyszłość obiecuje się poprawić :P Też chciałabym wiedzieć o co chodzi Draconowi, w sprawie Dominika! Proszę, nie trzymaj mnie w niepewności tylko szybko napisz co dalej... Nie lubię jak autorki urywają notki w najciekawszych momentach, ale sama mam do tego skłonność więc nie mogę za głośno protestować :P Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam!
    Venetiia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego w takim momencie!? Ja chciałam wiedzieć o co chodzi Malfoy'owi z tym Dominikiem !
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Wyznanie Draco mnie powaliło normalnie mega! Ale kończenie w takich momentach powinno być karalne. Czekam na kolejny rozdział. Życzę weny! ;)
    Pozdrawiam Rose.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dotąd mój ulubiony rozdział :D Rozkręcasz się z każda notką coraz bardziej, oby tak dalej! Najlepsze Dramione jakie czytałam. ^^

    OdpowiedzUsuń