niedziela, 2 czerwca 2013

2. Stereotypy.

 Wszyscy usiedli razem w jednym przedziale na samym końcu wagonu Gryffindoru. Hermiona z Luną i Ginny po jednej stronie za to Harry, Ron i Nevile naprzeciwko. Opowiadali sobie nawzajem co ciekawego robili w wakacje i co się wydarzyło. Szatynkę najbardziej urzekły fantastyczne, i zarazem dziwne historie Luny. Nie przypuszczała że zwykły czarodziej może przeżyć tyle przygód w 2 miesiące … chociaż nie Luna nigdy nie była zwyczajna, ona zawsze była wyjątkowa. Ma swój świat i swoje kredki. Nie obchodzi jej zdanie innych. Mimo swojego dziwnego zachowania jest lubiana, szczególnie przez Gryfonów. Tacy właśnie są wszyscy z domu lwa. Tolerancyjni. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób, jedni bardziej drudzy mniej.  I my to doceniamy. Jej rozmyślania przerwał przyjazd wózka ze słodyczami.  Jak zwykle weszła do korytarza łączącego wagon Gryfonów i Ślizgonów, gdzie zawsze zatrzymywała się pani sprzedawczyni. Podeszła do staruszki z uśmiechem, który troszkę się pomniejszył kiedy zobaczyła kto stoi przy wózku. Ciekawe czy on naprawdę tleni sobie te włosy?  Może farbuje? Przed oczami stanął jej obraz Malfoy’a siedzącego w łazience z farbą na głowie. Próbując stłumić parsknięcie śmiechem, zakryła usta przez co wydawało się jakby się czymś zadławiła. Nie uszło to uwadze Dracona.
-Co szlamcio? Krztusisz się na mój widok? – zaczepił blondyn Mionę z wyzywającym uśmieszkiem.
-Hej, chłopcze uważaj na słowa. Nie zawracaj się tak do tej pięknej kobiety. – pouczyła Ślizgona pani sprzedawczyni mierząc co surowym wzrokiem.
-A Pani niech się nie wtrąca. – odpyskował Malfoy. Hermiona nie zwracając uwagi na niego kupiła sześć butelek soku dyniowego  oraz trzy paczki ciasteczek z rodzynkami. Zapłaciła i nie patrząc na  chłopaka odwróciła się z zamiarem pójścia do swojego przedziału. Jednak słowa jakie padły z ust Smoka zatrzymały ją.
-No i co Granger? Na peronie byłaś taka wygadana a teraz nawet słowem się nie odezwiesz? Wtedy byłaś w grupie, co prawda samych kretynów. Teraz jesteś sama. Czyżby odwaga Cię opuściła? – chwila przerwy- Uuu… Czyżby Gryfon tchórzył?
Odwróciła się powoli w jego stronę.
-Zapamiętaj sobie raz na zawsze ty wredny tleniony Ślizgonie. Gryfoni nigdy nie tchórzą. Zrozumiałeś nigdy. – Odpowiedziała z takim jadem w głosie na jaki ją tylko było stać. Teraz była zła. Nikt nie ma prawa zarzucać jej tchórzostwa. Nagle w jej głowie pojawił się pomysł. Co prawda bardzo szalony, zakazany i jeśli przegra pogrąży się jeszcze bardziej. Ale musi udowodnić tej fretce że wychowankowie domu lwa są odważni jak nikt inny. Tak zrobię to teraz i tutaj. Obróciła głowę w prawo i lewo. Koło nich zaczęła się tworzyć mała grupka ciekawskich. To będzie sensacja, mogę się założyć że wieczorem całą szkoła będzie o tym wiedziała. Spojrzała na Dracona. Na jego twarzy wyraźnie widniał triumf i zadowolenie z samego siebie.  Hermiona stanęła wyprostowana,  wzrok wlepiła w jego stalowe tęczówki i odrzekła pewnym siebie głosem.
-Draconie Lucjuszu Malfoy’u na potwierdzenie moich słów ja Hermiona Jean Granger wyzywam Cię na pojedynek, tylko my i nasz różdżki. Czy przyjmujesz wyzwanie?

***

Draco przez chwilę myślał że się przesłyszał. Jak ta szlama ma czelność rzucić wyzwanie jemu, arystokracie czystej krwi? Ale nie może odmówić, jego duma by bardzo na tym ucierpiała. Musi się zgodzić, chociaż nie ma ochoty walczyć z Granger. Czy kiedyś w ogóle w Hogwarcie zdarzyło się takie coś jak pojedynek uczniów? I to w sumie nie legalny, bo bez nauczycieli Nie nigdy nie słyszał o takim przypadku. Skąd ona wytrzasnęła ten pomysł? Taka opanowana, grzeczna, wiecznie posłuszna i przykładna, porywa się na pojedynek ze Ślizgonem i do tego byłym Śmierciożercą? Przecież on zna wiele zaklęć z dziedziny czarnej magii których ona nigdy nie użyje. To może wyjść dla niego na plus. Uśmiechnął się sam do siebie.
-No Malfoy, czekam.
Draco zdał sobie sprawę że przez chwilę stał i się wpatrywał w Gryfonkę.
-Podaj czas i miejsce.
-Piątek wieczór, w Pokoju Życzeń. Szczegóły ustalimy w tygodniu. – odparła i udała się do swojego wagonu. Jednak dopiero teraz uświadomiła sobie na co się porwała. Co ja zrobiłam? Idę na oficjalny pojedynek z Malfoy’em.  No super. Ale cóż stało się. Musi być dobrej myśli. Jednak jeszcze lekko zszokowana swoim pomysłem weszła do przedziału.
-Hermiona? Co się stało? – zapytali Ron i Ginny w tym samym momencie. Muszę wyglądać naprawdę dziwnie. Przeleciało jej przez myśl.
-Wyzwałam Malfoy’a…
-To chyba dobrze nie? – Ron pomyślał że znów się pokłócili.
-Nie chodzi o takie wyzywanie. Ja go wyzwałam na pojedynek. Na zaklęcia.
W przedziale momentalnie zapadłą grobowa cisza. Było słychać tylko stukot kół pociągu o szyny.  Pierwszy odezwał się Harry.
-Oszalałaś?! – chłopak zerwał się z miejsca - On zna czarną magię! Jeszcze Ci coś zrobi!
-Harry, uspokój się – Ginny pociągnęła go za rękę, żeby usiadł. – Herm, dlaczego to zrobiłaś?
-Bo zarzucił mi tchórzostwo. – ton jej głosu nie wyrażał żadnych emocji.
-No to miałaś genialny powód żeby mu zaproponować pojedynek.  – odparł sarkastycznie Potter
-A właśnie że miałam! JESTEM GRYFONEM I NIE BOJĘ SIĘ GŁUPIEGO POJEDYNKU Z TĄ FRETKĄ! – Hermiona wstała i szybkim krokiem wyszła na korytarz pociągu.
***
Expres  zatrzymał się na stacji. Miona szybko wyszła z pociągu nie czekając na przyjaciół. W stronę zamku zaczęła iść sama co jakiś czas rzucając krótkie „cześć” do znajomych.  Kiedy zza góry wyłoniły się mury szkoły Hermiona jak zwykle wstrzymała oddech. Mimo że przyjeżdża tu już na 7 rok, dalej budowla zapierała jej dech w piersiach. Dziewczyna odniosła wrażenie że wielkie mury oświetlone srebrzystym światłem księżycowym oraz ogniem z pochodni przyczepionych do ścian mienią się swoim dziwnym kamiennym blaskiem. Cały zamek rzucał wielki cień na błonia, których trawa wyglądała jak zrobiona ze srebra. Jezioro, rozległe i głębokie, odbijało od swojej tafli oko księżyca które unosiło się nad Zakazanym Lasem między rzadkimi, szarymi chmurami. Las wyglądał ponuro i złowrogo, tak jak wszystkie stwory żyjące w nim. Niedaleko granicy łąki z drzewami stała niewielka chatka z ogródkiem. Z komina leciał dym, a z okienek sączyło się bardzo blade światło.   Kawałek dalej widniało boisko do quidditch’a.  Owalne z pięcioma wieżami. Cztery odpowiadające domom i jedna nauczycielska. Hermiona nawet nie zauważyła że stoi w miejscu i przypatruje się wszystkiemu co ją otacza.  Była zbyt zachwycona krajobrazem skąpanym w blasku. Z transu wyrwało ją stuknięcie w ramię.
-O przepraszam. – przed nią stał wysoki ciemny blondyn. Miał skruszona minę, ale mimo to uśmiechał się. – Wybacz nie zauważyłem, cię, zagadałem się z kolegą.
-Nic się nie stało.  – odpowiedziała szatynka z szerokim uśmiechem. Przyjrzała się bliżej chłopakowi. Miał duże zielone oczy w których tańczyły wesołe iskierki. Uśmiech był promienny ukazujący rząd równych białych zębów. Spojrzała na jego szaty, a konkretnie miejsce gdzie powinien być herb domu. I był tam. Godło Slytherinu. Jak ktoś tak miły i na pierwszy rzut oka przyjacielski może być w domu węża? Chłopak widząc gdzie padł jej wzrok trochę zmniejszył swój uśmiech. Chciał się z nią zapoznać ale dziewczyna uprzedziła go wyciągając rękę.
-Hermiona Granger.
-Dominik Delaney. – Ślizgon zamiast uścisnąć jej rękę, złapał ją i pocałował lekko w zewnętrzną część dłoni.  Herm zmieszała się. Żadne facet nigdy się tak z nią nie przywitał.  Blondyn puścił ją i zapytał – Czy mogę ci towarzyszyć w drodze do Wielkiej Sali?
-Tak, czemu nie.
-Rob, dołączę do Ciebie przy stole. – uśmiechnął się do swojego kumpla i poszedł ramię w ramię z Hermioną w stronę bramy zamku. Tym razem odezwał się do dziewczyny – Na którym roku jesteś, Gryfonko?
-Na siódmym. Dominik, nie przeszkadza Ci to z jakiego domu jestem?
-Proszę mów mi Nik. Dla mnie domy nie mają znaczenia tak samo jak status krwi. Czarodziej to czarodziej wszyscy jesteśmy tacy sami pod tym względem.
-Bardzo dobre podejście, niestety mało jest osób które tak uważają.
Resztę drogi spędzili na luźnej rozmowie o szkole i zainteresowaniach. Rozstali się dopiero pod drzwiami Wielkiej Sali.
-Do zobaczenia Hermiono. – na pożegnanie znów pocałował dziewczynę w dłoń.
-Do zobaczenia, Nik. – chłopak odwrócił się i odszedł w stronę stołu swojego domu. Miona zrobiła to samo. Jednak prawie natychmiast spotkała pytający wzrok Ginny i zdezorientowaną minę Harry’ego. Twarz Rona nic nie wyrażała. Szatynka udała że nie widzi nic dziwnego w swoim zachowaniu i usiadła przy nich.
-Co to miało być? – zapytał z pretensją Potter
-Pożegnanie z kolegą. – odpowiedziała prosto i beznamiętnie Hermiona.
-Kolegą? Dziewczyno to Ślizgon!
-Mam oczy Harry.
-Nie był bym tego taki pewien.
-To że jest ze Slytherinu nie oznacza że jest taki jak inni. Nie jest arogancki i bezczelny, tylko miły, taktowny, uprzejmy, kulturalny, przyjacielski, dobrze wychowany, życzliwy, szarmancki i zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen nie jak te marne podróbki co chodzą po tych korytarzach. Jest całkowitym przeciwieństwem typowego ucznia z domu węża. Może to tylko stereotypy że każdy Ślizgon jest wredny, każdy Krukon mądry, Puchon sprawiedliwy a nawet że każdy Gryfon jest odważny. Nie znamy tak naprawdę nikogo stamtąd – tu wskazała lekko palcem w stronę stołu Dominika. -  Może warto zapoznać się z kimś z innego domu a nie tylko ze swojego, nawet jeśli ma to być pogwałcenie „prawa” o nienawiści Gryffindoru i Slytherinu i wreszcie zobaczyć na własne oczy czy wszystko co się mówi to prawda. – Nagle zdała sobie sprawę że wszystkie osoby w promieniu kilku metrów słuchają jej wywodu.  Gdzieniegdzie dało się słyszeć ciche pomruki zadowolenia.  Jednak Wybraniec nie podzielał jej zdania. Już otwierał usta żeby wyrazić swoje zdanie, ale na szczęście nie pozwolił mu na to głos dyrektorki.
-Witajcie uczniowie! Na wstępie chciałabym powitać nowego nauczyciela obrony przez czarną magię. Oto profesor Anna Bell. – Wzrok wszystkich uczniów przeniósł się koniec stołu. Siedziała tam kobieta, na oko 35 letnia. Czarne loki sięgające jej łopatek oraz duże prawie czarne oczy mocno kontrastowały z jej bladą cerą. Ubrana była w czarną zwiewną sukienką bez ramiączek. Podniosła się z krzesła, ukłoniła z gracją i znów usiadła. Minerwa kontynuowała – Ten rok jest bardzo ważny dla uczniów piątego i siódmego roku gdyż zdają oni egzaminy. Mam jednak nadzieję że wszyscy będziecie wzorowo pracować, zdobywać punkty i przynosić chlubę swojemu domowi. A teraz zapraszam na powitalną ucztę.
Na stołach pojawiły się najróżniejsze potrawy. Uczniowi zaczęli pochłaniać niezliczone ilości jedzenia i rozmawiać o wakacjach. Co chwila dało się słyszeć śmiech. Jednak Hermionie nie było wesoło. Szybko zjadła to co miała na talerzu i odeszła do stołu. Skierowała się w stronę wieży Gryffindoru.  Przywitała się grzecznie z Grubą Damą.   
-„Szlachetny Gryfon” – rzuciła do obrazu i weszła so salonu. Nic się nie zmienił, był taki sam jak na każdym roku jej nauki tutaj. Weszła po schodach do dormitorium dziewcząt. Na swoim łóżku znalazła list.
Panno Granger!
Proszę o przyjście do mojego gabinetu dzisiaj o godzinie 20. Sprawy prefektów.
Minerwa Mcgonagall
PS. Tiara Przydziału.

Miała jeszcze godzinę. Stwierdziła że poczyta książkę. Zeszła do pokoju wspólnego, usiadła przy kominku i zagłębiła się lekturze.
Zerknęła na zegarek. Pokazywał 19.50. Odłożyła książkę, poprawiła sweterek i wyszła na korytarze. Szybkim krokiem doszła do gabinetu dyrektorki. Powiedziała hasło i weszła do środka. Był tam na razie uczeń tylko jednego domu. Slytherinu. Siedział pod ścianą i wpatrywał się w okno. Nawet jej nie zauważył. Minerwa siedziała przy biurku. Skinęła głową na powitanie Hermiony. Po kliku minutach weszli pozostali prefekci.
-Skoro wszyscy już jesteście, pewnie chcecie wiedzieć po co was tu zebrałam. A więc, macie tutaj wasze palny – podała im kartki pergaminu.  Była na nich pewna nowość. Hermiona przeleciała wzrokiem  rozkład zajęć. Zauważyła tą zmianę.
-Pani profesor, co to za nowy przedmiot?
-Będzie się tego uczyć tylko wasza czwórka, może to być bardzo przydatne. Nazywa się to komunikacja mentalna.





Nareszcie udało mi się go dodać. Mam nadzieję że wam się będzie podobał i przepraszam że tak długo czekaliście. Na trzeci rozdział nie będziecie tyle czekać. Przewidywany jest na piątek / sobotę.

Informacji szukajcie na oficjalnej stronie bloga: https://www.facebook.com/VitaliaRussell
Moja strona na fb o HP: https://www.facebook.com/pages/Jaram-sie-tym-bardziej-niz-harry-hedwiga
Pozdrawiam
Vitalia, ;*

9 komentarzy:

  1. fajne, fajne.. ^.^
    mm.. Nik, przystojny, szarmancki.. z domu węża (?!).. będzie ciekawie.. :D już nie mogę się doczekać następnego roździału i walki pomiędzy : tlenioną (przystojną)fretką, a, odważną (piękną) Gryfonką! :D spróbuj dodać wcześniej, proooszę;)))) ;3
    Weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ! nie mogę się doczekać pojedynku :)

    pozdrawiam, emersonn

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojedynek, Nik, komunikacja mentalna? Tak się wciągnęłam w ten rozdział, że to chyba nielegalne xd Piszesz naprawdę ciekawie. Nie mogę się doczekać pojedynku i tego, co wniknie z tych lekcji, a także tego jak rozwinie się relacja Hermiona - Nik i oczywiście jak to będzie z Hermiona - Draco.
    Jesteś genialna. Pisz pisz, bo nie wytrzymam xd
    Pozdrawiam i życzę weny
    Sheireen ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. super! czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję wam bardzo.Cieszę się że w ogóle ktoś czyta mojego bloga. <3

    Opis pojedynku będzie chyba w 3 rozdziale ale nie jestem tego pewna bo będzie długi. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. A kiedy następny ? ~ Czarna

    OdpowiedzUsuń
  7. Uf, narobiłam trochę zaległości, ale szybko je nadrobię.
    Strasznie mi się ten rozdział podoba. Nie cierpię stereotypów, a Ty w pewnym sensie je złamałaś. Świetnie, że ukazałaś Ślizgona w nieco innym świetle. I ten nowy przedmiot, tylko dla perfektów... Naprawdę zapowiada się ciekawie :)

    Życzę więc weny do dalszego pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny pomysł z tym że Hermiona chce zachęcać innych do przyjaźni z ludźmi z innych domów. Ciekawi mnie jak bd z tym Domi... znaczy Nikiem xddd czy okaże się tępym Ślizgonem? xddddd czy może Hermiona ma racje i ten plan naprawde wypali że zaczną się ze sobą zaprzyjaźnić ;D Super że ukazujesz Hermione w innym świetle że umie się obonić i powiedzieć noooo że tak powiem ciętą riposte. Ciekawi mnie też jak bd z ich pojedynkiem, czy nauczyciele dowiedzą się o tym, a może któremuś z nich coś się stanie lub naznajome okoliczności sprawią że zostanie on odwołany?! - tego dowiem się w następnym rozdziale za który już się biore do czytania. <3 <3 <3 Pozdrawiam ~Tuńczyk

    OdpowiedzUsuń
  9. No i fajnie. Dobrze, że pokłuciła się z Harrym o takiego ślizgona. Lubię jak Herm jest zadziorna i kłuci się a Harrym i Ronem :)

    OdpowiedzUsuń